Żyzna, posiadająca łagodny klimat, poprzecinana licznymi spławnymi rzekami i obficie porośnięta lasami Semavia, to kraina mlekiem i miodem płynąca. Pola dają obfite plony, łąki pozwalają na przeżycie licznym stadom bydła, lasy zaś, dostarczają drewna i dziczyzny na pańskie stoły.
Semavia nie posiada stałej armii. Siły obronne i bojowe zbierane są na zasadach pospolitego ruszenia, a ich uzbrojenie wygląda równie rozmaicie i barwnie, co dzierżący je ludzie. Pomimo popularności długich i krótkich włóczni, mieczy jedno i obosiecznych prym na polach bitew wiodą topory, młoty, nadziaki, nasieki (wekiery) i berdysze. W związku z obfitością wszelkiego typu drewna, semaviańscy strzelcy używają wykonanych z cisu długich łuków. By skutecznie strzelać z tej broni wymagany jest długotrwały trening, ale strzała wypuszczona z takiego łuku bez większych problemów potrafi przebić dowolny pancerz z odległości około stu metrów. Dodatkowo w u życiu są łuki brzuszne (gastrafetes), kusze o drewnianych łuczyskach oraz arbalety strzelające ołowianymi kulami, metalowymi pociskami lub zaokrąglonymi kamieniami. Równie ciekawe i różnorodne są tarcze stosowane przez wojsko. Jedyną formacją posiadającą zunifikowany typ tarczy – pawęży są ciężkozbrojni królewscy kusznicy.
Zbroje używane przez Semavian, ze względu na wysokie ceny żelaza (o stali nie wspominając) przeważnie wykonane są ze skóry, płatów lnu, wełny i kawałków poddanego specjalnej obróbce drewna. Najlepsze pancerze, wykonane przez mistrzów, zapewniają ochronę na podobnym poziomie co zbroja płytowa, ale są znacznie lżejsze i bardziej elastyczne.
Prawdziwą dumą, i swoistym Wunderwaffe semaviańskiej wojskowości są Królewscy Topornicy. Wysocy i szerocy w barach jak dęby, silni jak niedźwiedzie, zaprawieni w bojach, wprawiający się przed bitwą w stan szału, uzbrojeni w topory ciesielskie, młoty bojowe i kałkany (typ tarczy), odziani w solidne skórzane pancerze i hełmy w kształcie niedźwiedzich łbów, budzą strach nawet w sercach najmężniejszych wojowników. Znane są opowieści o tym, że jeden z Toporników, gdy stracił broń wyrwał z ziemi liczące kilkanaście lat drzewo i wykorzystując bryłę korzeniową jako młot, zaczął gromić wroga jakby owo drzewo warzyło nie więcej niż zwykła trzcinka.